sobota, 31 sierpnia 2013

Farbowanie henną Khadi.

O moich  poczynaniach włosowych rodem z horroru mogłyście czytać już tydzień temu.
Zrobiłam TO, w końcu :D. Pierwsza farba w życiu, której zaufałam i zdecydowałam się nałożyć na swoje włosy była właśnie naturalna henna khadi  z ziołami ajuwerdyjskimi.
I od czego by tu zacząć, żeby nie zanudzać?
Pierwszą myśl o farbowaniu zasiał we mnie filmik nissiax83na yt  (która stosuje tą hennę na sobie) i wygląd jej włosów po zastosowaniu farby. Wiedziałam, że kiedyś bd chciała zmienić kolor włosów, ale chemicznej farby używać na pewno nie chciałam. Jej profesjonalne podejście do tematu i wyjaśnienie wszystkich mich wątpliwości sprawiły że półtora roku po obejrzeniu filmiku w końcu sama zamówiłam hennę ze stronie helfy.pl (wiarygodna, bo sprawdziłam ;) ). W sumie zapłaciłam około 40 zł + przesyłka.

Jeśli chodzi o użycie… Hmm, samo przygotowanie farby wydaje się być dziecinnie proste. Otwieramy opakowanie, do którego mamy dołączony czepek i rękawiczki jednorazowego użytku oraz gwóźdź programu czyli- hennę.  Niesamowicie śmierdzący ziołami zielony proszek zalewamy wodą o temp. ok. 50 stopni, mieszamy do uzyskania masy konsystencji gęstego jogurtu. Jeszcze ciepłą papkę nakładamy na umyte szamponem włosy (oczyszczone z silikonów !!).
I tu zaczynają się schodki… :D chciałam być taka dokładna… Przygotowałam spinki.. Grzebień…  żeby te włosy oddzielać partiami, ale henna wolała się rządzić sama. Tak posklejała mi włosy, że zrobił się z nich jeden wielki kołtun … :D potem kiedy zauważyłam, że szybko wysycha, nie bawiłam się z tym tylko normalnie zaczęłam wcierać wszystko, nie starając się już o oddzielanie równych partii włosów.  Całość na włosach made me so attractive .... mogłam wiec spokojnie konkurować co najmniej z Fioną ze Shreka:




Potem, czepek, ręcznik na głowę i OCZEKIWANIE ;p. Bałaganu narobiłam co nie miara więc  1 godzina minęła jak szalona. Producent rekomenduje czas trzymania farby na włosach od pół do najwięcej 2 godzin. Jako, że wcześniej robiłam sobie przez pół godziny próbkę henny na pasemku włosów, tym razem na całej głowie trzymałam ją przez godzinę.
Zmywanie tej papki z włosów to istna mordęga! Zużyłam chyba całą wannę wody, żeby wszystko dokładnie spłukać i pozbyć się zielonkawego odcienia na mojej skórze głowy.
No i ten zapach… Mi osobiście nie pasuje.
Efekty? Oceńcie sami. Ze swojej strony powiem tylko tyle. Mimo moich wcześniejszych obaw- farba ziołowa wcale nie wysuszyła mi włosów, wręcz odwrotnie! Po farbowaniu były grubsze, bardziej mięsiste, błyszczące i pięknie się układały (henna skutecznie oblepiła włosy dając złudę zdrowego włosa… ;] ).
Musicie jednak uwierzyć w przekłamania aparatu. Po kilku dniach włosy ściemniały mi jeszcze bardziej, mimo, że na zdjęciu wygląda to tak jakby były ciemniejsze od razu po farbowaniu niż po dwóch dniach.
Kiedy po dwóch dniach myłam włosy woda po spłukiwaniu była mocno ciemnozielona a moje włosy śmierdziały dalej ziołami, które strasznie przypominały mi odór zepsutej ryby (ach te moje skojarzenia).




Na aktualnym zdjęciu widać jakby moje włosy miały lekko zielonkawy odcień… Całe szczęście w rzeczywistości tego nie widać :D Są ciemne w takim stopniu jak to widać na środkowym zdjęciu J.

Czy zastosuję ponownie hennę khadi?
Mimo uciążliwego procesu samego farbowania i zmywania dla takiego efektu myślę, że jeszcze się skuszę.. Ale zobaczymy ile kolor utrzyma się na mojej głowie ;).

Także nic nie jest przesądzone! Ja dalej czekam i obserwuję, a tymczasem powiedzcie mi czy skusiła kogoś idea używania henny do włosów :>

A tak przy okazji.. Udanego roku szkolnego! A tymczasem... Idę wakacjować dalej :DDD

czwartek, 29 sierpnia 2013

Neonowe trio.

Lato już od nas odchodzi a wraz z nim wszystko co kolorowe. Dlatego najwyższa pora zaprezentować trzy neonowe kolorki, które towarzyszyły mi podczas tych pięknych i ciepłych dni. Są to lakiery firmy Vollare należącej do może bardziej znanej Verony. Możemy je kupić w małych sklepikach "wszystko po ileś". Kosztują około 3 zł. Przypominam, że neonowy róż mogliście już podziwiać na naszym blogu w tej notce :)

 

Na zdjęciu widzimy po kolei numerki 99,100 i 101. Ten ostatni został przeze mnie zakupiony rok albo dwa lata temu. Było to w któreś wakacje, na pewno xD. Przez ten czas użyłam go może ze dwa razy, no ten raz ze zdjęć to w takim razie trzeci. Żółciaka i zielony kupiłam w lipcu.

Nie będę się rozwodzić po kolei nad każdym z tych lakierów, ponieważ wszystkie są w swoim działaniu takie same. Po pierwsze są bardzo rzadkie co utrudnia aplikację oraz daje słabą pigmentację. Trzy warstwy to absolutna podstawa, choć najgorzej spisał się żółty, którego musiałam dać aż cztery.

Schną okropnie długo jeśli nie użyjemy żadnych metod przyśpieszających. Żółtym malowałam jako pierwszym i użyłam przy nim wysuszacza w sprayu Avonu, ale za dużo to mi nie pomógł. Około dwóch godzin czekania musiałam przetrwać. Za to z Essie Good To Go + zimna woda = godzinny całkowity czas wyschnięcia wszystkich warstw.

Muszę je pochwalić za trwałość. Każdy przesiedział u mnie 4 dni i jedynie końcówki były lekko starte.

A teraz czas na zdjęcia. Jako, że będzie ich dużo dałam je w miniaturkach do powiększenia.
 

 


 
 
 


Podsumowując: jaka cena taki lakier ;] Mnie osobiście najbardziej zawiódł żółty, myślałam, że na paznokciach będzie wyglądał bardziej żarówiasto. Zieleń i pomarańcz za to jak najbardziej dawały po oczach ;)

Który Wam się najbardziej podoba? :) 

wtorek, 27 sierpnia 2013

Usta pełne...gusta ;)

Witajcie !
Tak jak obiecałam opowiem wam o moich 2 nowych szminkach.
O jednej już wspomniałam w moim jednym z ostatnich postów ;)

Zaś druga to śliczna różowa szminka ELF !
 Oto ona:
Ma cudowny mocny niemalże neonowy różowy kolor i długo trzyma się na ustach. Niestety podkreśla to, że są suche i ani trochę ich nie nawilża a przeciwnie...
Pomadka od ELF mimo cudownego koloru dzięki, któremu moje zęby wydają się bielsze bez nawilżającej pomadki nie zdaje egzaminu ;(
A tu moje "białe zęby" ;)

A teraz coś co moim zdaniem jest genialne i odkąd dostałam ją zawsze nosze przy sobie to pomadka NOWOŚĆ OD BOURJOIS :)


Polecam ją serdecznie jest genialna i piękna ! Co najważniejsze nawilża i trzyma się nawet kilka godzin na ustach :)

Ps. Jak możecie to lajknijcie mi na stronie QUIZU 

CO O NICH MYŚLICIE ???

sobota, 24 sierpnia 2013

Peeling skóry głowy.

To chyba dla nikogo żadna nowość kiedy powiem, że peeling  może być wykonywany zarówno na skórze twarzy, rąk, nóg , ale także i głowy ;). Komórki skóry nieustannie ulegają podziałom, w konsekwencji czego stare komórki są zastępowane przez nowe. Dlatego wykonując peeling warto pomóc naszej skórze pozbyć się zużytych komórek naskórka .

Robiąc peeling skóry głowy nie tylko pozbywamy się zużytej warstwy komórek, ale też korzystnie wpływamy na ukrwienie skóry. Dzięki temu będzie ona bardziej dotleniona, odżywiona. Pobudza to też cebulki włosów, które będą szybciej brać się do roboty w kwestii porostu włosa ;).

Dla osób borykających się z suchą skórą głowy jak i nadmiernie przetłuszczającą się, regularne (aczkolwiek bez przesady ;) ) peelingi połączone z masażem głowy mogą w pozytywny sposób wpłynąć na przywrócenie równowagi  (chociaż minimalnie) pracy gruczołów skórnych.

Jakich kosmetyków używać do peelingu skóry głowy?

Ja w tym wypadku stawiam na naturalność. Jako posiadaczka bardzo suchej, alergicznej skóry głowy wolę wykonywać peeling kawowy lub cukrowy (bardziej skłaniam się ku temu pierwszemu, ale co kto lubi :) ). Do 2 łyżeczek kawy mielonej dodaję tyle samo dowolnego olejku, którego zazwyczaj używam do olejowania. Generalnie ma wyjść z tego papka, którą wmasowuję w mokre włosy i wykonuję jednocześnie delikatny masaż głowy. Dla długowłosych Czytelniczek może to być nie lada wyczyn, gdyż ciężko jest dostać się z takim peelingiem do skóry głowy, aczkolwiek nie jest to niemożliwe ;). Po wykonaniu peelingu skóry wszystko dokładnie spłukuję i przechodzę do normalnego mycia swoich włosów.




Jak często wykonywać peeling?

To już zależy od nas, a ściślej mówiąc- od preferencji naszej skóry. Ja osobiście na suchą skórę głowy wolę stosować peeling raz na tydzień.  Trzeba to sobie po prostu samemu ‘wypracować’.

Oczywiście nie spodziewajmy się cudów po jednorazowym zabiegu. Dopiero peeling połączony z odpowiednią pielęgnacją może przynieść widoczne efekty. Lecz mimo wszystko myślę, że warto skorzystać i wypróbować.

 Na pewno każdy posiada w swojej kuchni odrobinę kawy mielonej, którą jak się okazuje można wykorzystać nie tylko do celów gastronomicznych… ;)




PS. Jestem już PO! (farbowaniu oczywiście). Wszystkie moje wrażenia i recenzja henny Khadi powinna pojawić się za tydzień :>

czwartek, 22 sierpnia 2013

Pastelowe impresje

Po ilości pastelowych kolorów użytych ostatnio do moich mani stwierdzam iż choruję na ciężką pastelomanię. Dzisiaj oprócz recenzji lakieru do paznokci Oriflame Neo Chic kolor Mint Pear mam dla Was manicure, który jest zwykłym bazgrołem, choć ja nazwałam go impresją żeby było profesjonalnie ;p

 
 Lakier z wyglądu jest śliczny. Nie wart że buteleczka bardzo stylowa to jeszcze jaki kolor *_*. W zależności od światła jest to taka zielono-niebieska mięta. Nie wiem czy można go jeszcze kupić w Oriflame, gdyż ja kupiłam go dość dawno, w tamtym roku. Na zdjęciu tego nie widać, ale zużyłam już dość dużą ilość tego produktu. A zrobiłam to, choć nie wiem czy ten lakier na to zasługuje. Nie wiem czy to wina moich paznokci czy nie, ale lakier nie jest zbyt trwały, nieznacznie odpada zaraz po wyschnięciu, a po trzech dniach mogę go sobie zerwać z paznokci, bo odchodzi od płytek. Nie podoba mi się też jego konsystencja i płaski pędzelek, ale to już kwestia gustu. Ja nie potrafię się nim posługiwać żeby sobie nie zalać pół palca co widać na zdjęciach. Za to muszę go pochwalić za dość "szybkie" schnięcie. Dwie warstwy całkowicie schną do godziny.

 
 
 Mimo wad i tak będę go używać z powodu jego pięknego koloru i dobrego schnięcia. Choć to raczej mani na 2-3 dni.

Na koniec obiecana pastelowa impresja wykonana na tym właśnie lakierze. Takie walenie na oślep lakierami pędzelkiem od eyelinera. Recenzje Essie Off The Shoulder możecie znaleźć tutaj, a Marizy tutaj. Na lakier Lovely jeszcze musicie poczekać :P

 
 

Jak to powiedziała pewna pani: cudu nie ma, ale jest ; ) 

P.s Na koniec pragnę się Wam pochwalić moimi lakierowymi nowościami. Na blogu pewnie minie dobry miesiąc zanim zagoszczą, ale popatrzeć można już teraz ;)


 

Na premierę którego najbardziej czekacie? :D 

wtorek, 20 sierpnia 2013

Quiz

Hej !
Wchodząc tu pewnie myślałyście, że poczytacie tu jakieś pytania lub odpowiedzi ?
Nie? No i prawidłowo, bo chodzi o świetną i tanią firmę z kosmetykami !
Każda z nas powinna się przekonać, że ich cienie to mistrzostwo ;)
Kredki mimo niezwykle niskiej cenie i dość dużej twardości są trwałe i nie rozmazują się jak wiele tych drogich ;) Osobiście mam w planach wiele nowych zakupów na ich stronie quiz.pl/sklep
Serdecznie polecam ich kosmetyki, sama przekonałam się do nich dzięki testom, który miałam przyjemność wykonać na mojej twarzyczce ;)
Dziś postanowiłam wziąć udział w ich konkursie i piszę z prośbą o głosy- lajki pod zdjęciem makijażu, który wykonałam specjalnie na konkurs ;)

Makijaż wykonany tymi genialnymi kosmetykami:


Cień to najcudowniejszy prezent jaki mogłam dostać! Uwielbiam go! Jest trwały i ma piękne kolory pasujące do niemalże każdego! Są świetnie napigmentowane, dlatego używam ich prawie co dziennie !

Nie pokaże go Wam tu, abyście z chęcią weszły na tą stronkę: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=489560861134915&set=a.477355569022111.1073741831.446113718812963&type=1&theater
Z góry mocno Was całuję i dziękuję za głosy :**

niedziela, 18 sierpnia 2013

WYNIKI ROZDANIA + Wielka innowacja na moich włosach.








Moment, wiekopomna chwila na którą na pewno trochę osób czekało :D

Czas na ogłoszenie wyników naszego rozdania. Więc bez zbędnych ceregieli, budowania napięcia ( do którego talentu zresztą nie posiadam) przejdźmy do rzeczy.

Ważnych zgłoszeń, które zostały uwzględnione w rozdaniu było dokładnie 30.

A nagrodę, zestaw Vanilla Love, balsam Nivea, sól do kąpieli, żel i szampon w 1- Paraben Free oraz próbki kosmetyczne

 nasza maszyna losująca przyznała....

 ... :D







Tsubaki Chan




Serdecznie gratulujemy Zwyciężczyni!! :)
Kochana, prosimy o przesłanie na naszego @  (www.natalena-style@wp.pl) dokładnego adresu, pod który mamy wysłać paczkę. Na mail czekamy przez 7 dni od daty ukazania się postu, w razie nie otrzymania wiadomości od Ciebie wylosowana zostanie następna osoba z pozostałych zgłoszeń.




A teraz powróćmy na chwilę do szarej rzeczywistości... ;)


 Stało się. Weszłam na helfy.pl z mocnym postanowieniem zakupienia henny do włosów. Czaiłam się z tym około pół roku. Ale zrobiłam to! :D Paczuszka czeka na mnie na poczcie i jutro lecę ją odebrać.
Zamówiłam hennę khadi ciemny brąz, teraz będę czekała na swoje dwa dni wolnego w pracy, żeby wziąć się za koloryzację.





Nawet nie wiecie jak się boję użyć tego czegoś xD. Zawsze byłam anty-farbowanie, ale skusiło mnie, że jest to henna ziołowa ze 100% naturalnym składem.
Zero chemikaliów? To do mnie przemawia :D.
 A że nie mam włosów farbowanych więc wszystko powinno się równomiernie zafarbować.
No i najważniejsze.. Pisząc tą notkę nie będzie już odwrotu, żeby nie użyć tego produktu, będę się czuć zobowiązana, żeby farbowania dokonać... :]
Oczywiście wrzucę zdjęcia ‘przed’ i ‘po’ koloryzacji a do wniosków dojdziecie sami.. Ale to w swoim czasie ;)

Używał ktoś już henny? ;>



piątek, 16 sierpnia 2013

Dzikie kwiaty Safari


Dziwny tytuł, wiem. Nie miałam pomysłu na inny. Ale wskazuje jaki lakier jest bohaterem dzisiejszej notki. Jest to dobrze wszystkim znany lakier firmy Quiz. Jego kolegę opisywałam jak nasz blog był jeszcze raczkującym maluchem. Jeśli ktoś pominął ten post, to zapraszam tutaj ;p

Tak w ogóle to dzisiaj powinna być inna notka, ale postanowiłam dzisiaj dać coś świeżego co miałam na paznokciach tydzień temu. W roboczych czeka całe 8 notek na opublikowanie, więc drodzy Czytelnicy bądźcie aktywni to może szybciej będziecie mieli okazję je przeczytać ; ) Ale teraz przejdźmy do lakierów...

 

 Jak widać, jest to limonkowa/shrekowa zieleń. Gdy zamawiałam ten lakier na allegro wydawał się być neonowym żółtkiem, no ale.............
Jako, że średnio przepadam za takim kolorem, lakier ten długo leżał nietknięty. W końcu niedawno się przełamałam i oto macie kwiatowy wzorek z użyciem dwóch pozostałych lakierów ze zdjęcia. 

 

A teraz krótki opis:
- jak dla mnie trochę za rzadki. lał mi się na skórki co można zauważyć na zdjęciach.
- dwie warstwy wystarczą do pełnego krycia.
- schnie w przyzwoitym tempie, choć ja i tak użyłam wysuszacza Essie.
- niestety ale ma kiepską trwałość - drugiego dnia już mi odpadał, ogólnie przesiedziałam z nim cztery dni i tego ostatniego dnia uszczerbki były znacznie widoczne.

Myślę, że do czego innego niż wzorki nie będę go używać. Nie mój kolor.
 


 

To tyle. Jak Wam się podoba?  

P.s Przypominam o rozdaniu! Zgłoszenia przyjmujemy tylko do jutra do godziny 23!

środa, 14 sierpnia 2013

Bourjois

Witajcie, dziś chciałam opowiedzieć wam o rzeczach które posiadam tej firmy.
Tych rzeczy na razie jest nie wiele, ale myślę że w przypływach gotówki kolekcja będzie się powiększać.


Dzięki testom z Rossmanemm pokochałam tą firmę na nowo!
Dostałam od nich 2 produkty nowości, które wg mnie podbiją rynek !
Jedną z tych rzeczy jest genialny tusz do rzęs TWIST up the Volume, który spektakularnie je wydłuża i pogrubia! Przekręcaj i wybieraj jakie chcesz mieć rzęsy ;)


......
oraz nowy kolor pomadki Shine Edition!
Piękny nude ! <3 data-blogger-escaped-nbsp="" data-blogger-escaped-p="">Idealny dla mnie ;)
Pomadka nawilża i pięknie delikatnie się błyszczy! A efekt pozostaje na ustach długo, aż do zjedzenia xD




W mojej kolekcji miałam już wypiekany róż do policzków w dość brązowym kolorze, używany przeze mnie jako właśnie brązer ;)
Służy mi już dość długo i nadal wygląda jak nowy ;)



A to efekt mojego dzisiejszego makijażu, który zrobiłam (przy pomocy i ) dzięki tym niezbędnym kosmetykom :




A czy Wy lubicie tą firmę? Jest coś co polecacie albo czego nie polecacie?


Ps. Przypominam, że w niedzielę ogłaszamy wyniki rozdania. Jest mało osób więc warto jeszcze się głosić, bo są bardzo duuuże szanse, że to właśnie TY zwyciężysz ! MASZ CZAS TYLKO DO SOBOTY! ŚPIESZ SIĘ !

sobota, 10 sierpnia 2013

Maska do włosów z jajkiem.

Notka czekała już jakieś 3 tyg na opublikowanie (...:D), więc czas najwyższy i ją wstawić.
Jak już wiecie (bądź jeszcze nie) jestem zwolenniczką naturalnych produktów, które można nakładać na włosy. W praktyce wygląda to mniej więcej tak, że kiedy chcę zrobić maseczkę to wchodzę do kuchni i robię szybką analizę ‘co by tu do maski wpakować’ :D .
Moją ‘bazę’, którą lubię sobie wzbogacać o domowe produkty stanowi maska rossmanowskiej marki Alterra, która jest już chyba wszystkim znana ;)





Do około 1 łyżki stołowej maski, dodaję 1 żółtko jaja kurzego oraz kilka kropel olejku arganowego i lnianego (po ok. 3 krople każdego). Maska jest do spłukiwania, więc nie wolno przesadzić z ilością olejków, trzeba być ostrożnym i starać się to dopasować do swojej indywidualnej potrzeby. Moje włosy są obecnie długości lekko za ramiona, mają skłonność do wysuszania się u nasady, więc taka ilość olejków jest dla nich idealna. Należy pamiętać, że żółtko ma także właściwości nawilżające i odżywiające naszą skórę głowy, więc w połączeniu z olejkami dają nam naturalną mieszankę nawilżającą ;).
Maskę trzymamy pod folią/czepkiem i ręcznikiem tyle czasu ile potrzebujemy. Jak dla mnie, minimum wynosi pół godziny. Ale uwaga, żeby nie przesadzić, ja ostatnio się dość zagapiłam (coż, The Sims 2- pożeracz czasu zrobił swoje…) i przetrzymałam maskę około 3,5 h na głowie i po wyschnięciu towarzyszył mi niezbyt przyjemny odorek kurzego jajka na włosach, który na szczęście ulotnił się po paru godzinach, lecz mimo wszystko nie wspominam tego zapachu zbyt dobrze.. :D

Efekty?

Włosy optycznie gęstsze, bardziej puszyste (nie „sianowate”!), błyszczące i miłe w dotyku, wydaje mi się, że po użyciu maski lepiej się układały.

Co jeszcze możemy dodać do naszej maski?

To czego ja nie użyłam (a spowodował to jedynie chwilowy deficyt w mojej lodówce :D), a gorąco polecam to łyżeczka miodu oraz ok. 2 łyżki jogurtu naturalnego (nie może być on odtłuszczony, najlepiej z jak najwyższą zawartością tłuszczu) które dodajemy do naszego mixu. Kiedy decydujemy się na dodanie tych dwóch wyżej wymienionych składników, można sobie już odpuścić naszą ‘bazę’ w postaci Alterry, tylko wymieszać ze sobą wszystkie naturalne produkty, co da nam w pełni domową maskę.


A czy Wy macie jakieś wypróbowane przepisy na domowe środki pielęgnacji włosów? Co byście dodały do takiej wersji maski? Koniecznie podzielcie się tym ze mną i Czytelniczkami  ;)


Przypominam o zbliżającym się końcu naszego blogowego rozdania , które trwa do 18 sierpnia. Jeśli jeszcze nie wzięłyście udziału to zachęcam do nadrobienia tej zaległości ;) Zegar tyka . . . :D

czwartek, 8 sierpnia 2013

be chic! again

Ponownie witamy się z lakierem Marizy. Tym razem nie będzie narzekania (no,może troszkę) tak jak w tym poście.


Wszystko za sprawą wysuszacza Essie Good To Go, który cudownie ujarzmił marizowy lakier i skrócił kilkugodzinne czekanie na wyschnięcie na kilkunastominutowe. Kupiłam go w Hebe i uważam iż 3 dychy, które za niego dałam, nie poszły na marne.



Czytałam w internecie, że takie preparaty jak Good To Go dość szybko gęstnieją, ale mam nadzieję, że sobie z tym poradzę w późniejszym czasie ;p Na razie mogę się cieszyć z szybkiego pomalowania paznokci bez marnowania czasu na wyschnięcie. (ojjj, jak ja nienawidzę marnowania czasu) Jedynym minusem współpracy Essie z Marizą jest to, że lakier po 3 dniach zaczyna odpadać, najgorzej jeśli robi to płatami. Takim oto sposobem nie potrzebowałam zmywacza do paznokci żeby pozbyć się tego lakieru, więc może to jednak jest plus??? xD


W każdym razie kolor żółtka na zdjęciach jest przekłamany. Powinien być trochu jaśniejszy, tak jak w marizowym katalogu.

 

Ja osobiście się zakochałam w tym kolorku. Idealny pastel jako baza pod wzorek lub do noszenia solo. Tak to typowy 3 warstwowiec, aplikacja łatwa, wszystko tak jak przy poprzedniku.  

Na koniec jeszcze zdjęcia z moim asystentem Maciejem Kotem.

 


 

Meoooow!