O moich poczynaniach
włosowych rodem z horroru mogłyście czytać już tydzień temu.
Zrobiłam TO, w końcu :D. Pierwsza farba w życiu, której
zaufałam i zdecydowałam się nałożyć na swoje włosy była właśnie naturalna henna
khadi z ziołami ajuwerdyjskimi.
I od czego by tu zacząć, żeby nie zanudzać?
Pierwszą myśl o farbowaniu zasiał we mnie filmik nissiax83na yt (która stosuje tą hennę na sobie) i wygląd jej włosów po
zastosowaniu farby. Wiedziałam, że kiedyś bd chciała zmienić kolor włosów, ale
chemicznej farby używać na pewno nie chciałam. Jej profesjonalne podejście do
tematu i wyjaśnienie wszystkich mich wątpliwości sprawiły że półtora roku po
obejrzeniu filmiku w końcu sama zamówiłam hennę ze stronie helfy.pl (wiarygodna,
bo sprawdziłam ;) ). W sumie zapłaciłam około 40 zł + przesyłka.
Jeśli chodzi o użycie… Hmm, samo przygotowanie farby wydaje
się być dziecinnie proste. Otwieramy opakowanie, do którego mamy dołączony
czepek i rękawiczki jednorazowego użytku oraz gwóźdź programu czyli-
hennę. Niesamowicie śmierdzący ziołami
zielony proszek zalewamy wodą o temp. ok. 50 stopni, mieszamy do uzyskania masy
konsystencji gęstego jogurtu. Jeszcze ciepłą papkę nakładamy na umyte szamponem
włosy (oczyszczone z silikonów !!).
I tu zaczynają się schodki… :D chciałam być taka dokładna…
Przygotowałam spinki.. Grzebień… żeby te
włosy oddzielać partiami, ale henna wolała się rządzić sama. Tak posklejała mi
włosy, że zrobił się z nich jeden wielki kołtun … :D potem kiedy zauważyłam, że
szybko wysycha, nie bawiłam się z tym tylko normalnie zaczęłam wcierać
wszystko, nie starając się już o oddzielanie równych partii włosów. Całość na włosach made me so attractive .... mogłam wiec spokojnie konkurować co najmniej z Fioną ze Shreka:
Potem, czepek, ręcznik na głowę i OCZEKIWANIE ;p. Bałaganu
narobiłam co nie miara więc 1 godzina
minęła jak szalona. Producent rekomenduje czas trzymania farby na włosach od
pół do najwięcej 2 godzin. Jako, że wcześniej robiłam sobie przez pół godziny próbkę
henny na pasemku włosów, tym razem na całej głowie trzymałam ją przez godzinę.
Zmywanie tej papki z włosów to istna mordęga! Zużyłam chyba
całą wannę wody, żeby wszystko dokładnie spłukać i pozbyć się zielonkawego
odcienia na mojej skórze głowy.
No i ten zapach… Mi osobiście nie pasuje.
Efekty? Oceńcie sami. Ze swojej strony powiem tylko tyle.
Mimo moich wcześniejszych obaw- farba ziołowa wcale nie wysuszyła mi włosów,
wręcz odwrotnie! Po farbowaniu były grubsze, bardziej mięsiste, błyszczące i
pięknie się układały (henna skutecznie oblepiła włosy dając złudę zdrowego
włosa… ;] ).
Musicie jednak uwierzyć w przekłamania aparatu. Po kilku
dniach włosy ściemniały mi jeszcze bardziej, mimo, że na zdjęciu wygląda to tak
jakby były ciemniejsze od razu po farbowaniu niż po dwóch dniach.
Kiedy po dwóch dniach myłam włosy woda po spłukiwaniu była
mocno ciemnozielona a moje włosy śmierdziały dalej ziołami, które strasznie
przypominały mi odór zepsutej ryby (ach te moje skojarzenia).
Na aktualnym zdjęciu widać jakby moje włosy miały lekko
zielonkawy odcień… Całe szczęście w rzeczywistości tego nie widać :D Są ciemne
w takim stopniu jak to widać na środkowym zdjęciu J.
Czy zastosuję ponownie hennę khadi?
Mimo uciążliwego procesu samego farbowania i zmywania dla
takiego efektu myślę, że jeszcze się skuszę.. Ale zobaczymy ile kolor utrzyma
się na mojej głowie ;).
Także nic nie jest przesądzone! Ja dalej czekam i obserwuję,
a tymczasem powiedzcie mi czy skusiła kogoś idea używania henny do włosów :>
A tak przy okazji.. Udanego roku szkolnego! A tymczasem... Idę wakacjować dalej :DDD
A tak przy okazji.. Udanego roku szkolnego! A tymczasem... Idę wakacjować dalej :DDD