środa, 30 października 2013

Makijaż a'la gwiazdy xD

Hej Kochani!
Planowałam pokazać wam dziś lakier z HEAN który polecam, bo lakier jest GENIALNY ! A teraz jest na nie promocja ! ;)

Ale go nie pokaże, bo pomalowałam sobie całe palce zamiast paznokci ;p I muszę ogarnąć się ;p

Pomyślałam więc, że pokaże Wam makijaż inspirowany moją ulubioną gwiazdą pod względem stylu ;)


ZGADNIJCIE KIM?


Użyłam:
Biała kredka MARIZA
Liner Jane Iredale
Kredka niebieska i czarna UP Girl
Tusz do rzęs: Bourjois Twist UP
Podkład: REVLON colorstay 
Puder: Jane Iredale











Przypominam również o konkursie:



I co myślicie o makijażu ? I z jaką gwiazdą się kojarzy ?

niedziela, 27 października 2013

O zmywaniu słów kilka...

Od razu zaznaczam: w tej notce nie chodzi o zmywanie naczyń a paznokci, możecie odetchnąć z ulgą ;p



Zaprezentuje Wam dzisiaj ostatni produkt otrzymany od firmy Eveline: Profesjonalny, bezacetonowy zmywacz do paznokci 3 w 1 zawierający w sobie olejek arganowy oraz witaminy młodości: A,E, F. A. Dlaczego 3 w 1? Bo producent obiecuje, że zmywacz nie tylko wzmocni płytkę naszych paznokci ale i odżywi i wzmocni. W sumie powinien go nazwać 4 w 1, bo przecież kupiliśmy go przede wszystkim żeby zmyć lakier, a to jakoś nie zostało wspomniane na opakowaniu xD

Nie będę pisać żadnych litanii bo nie ma się nad czym rozwodzić.

 Co mi się podoba?
- duże opakowanie (190ml) za niską cenę (około 12 zł) . Na pewno bardziej się opłaca kupić jego niż kilka chińskich pseudo zmywaczów, które niszczą paznokcie...
- pompka, którą lubię i znałam wcześniej ze zmywaczów biedronkowych, bardzo ułatwia dozowanie zmywacza, nic nam się nie wyleje tak jak mnie często się to zdarzało przy normalnych zmywaczach...
- wydajność i jakość. Od początku października zużyłam dopiero mniej niż 1/4 tego produktu, a paznokcie maluję raz lub dwa w tygodniu. Nie jest ona związana tylko z dużym opakowaniem, ale też z jakością zmywania, która jest dobra. Wiadomo, że brokaty itd będzie się ciężej zmywać ale też tragedii nie ma ;)
- zapach. To akurat kwestia indywidualna. Jak każdy zmywacz, ten od Eveline również śmierdzi, ale według mnie nie jest to jakiś nieprzyjemny zapach, czuć w nim jakąś słodką nutę.

Czego nie wiem?
- nie wiem czy wzmacnia i odżywia paznokcie bo jako takich problemów z paznokciami nie mam. Po pierwszym użyciu zauważyłam tylko, że moje paznokcie były takie milutkie w dotyku, ale później już to nie było odczuwalne. Obecność olejku i witamin jest jak najbardziej na plus, może komuś to pomoże, mnie różnicy nie robi ;p

Co mi się nie podoba?
- zmywacz od Eveline okropnie wysuszył mi skórę wokół paznokci, jest ona teraz taka zrogowaciała i niezbyt mi się to podoba. Producent informuje nas, że zmywacz ma zmiękczać skórki i to robi, ale jakim kosztem...

Ogółem wszystko byłoby fajnie gdyby nie to wysuszanie... Pożywam go jeszcze do końca ale nie wiem czy kupię nowy egzemplarz skoro mogę mieć to samo bez martwienia się.

Testowanie z Eveline czas zakończyć, mam nadzieję, że Wam się podobała taka odmiana ;) 

czwartek, 24 października 2013

Szminki, szmineczki = EVELINE

Hej,
piszę już nieco zestresowana, bo piszę post już 2gi raz ;/ Usunął się, a raczej nie zapisał nie wiem czemu :(

Chciałam opowiedzieć dziś Wam o moich 2 nowych szmineczkach, które dostałam do testowania od EVELINE.

Piszę jeszcze raz to samo z ogromną niechęcią... Nienawidzę robić tego samego, tym bardziej że byłam dumna z tego co napisałam wcześniej... Głupota nie boli, mogłam zapisać w wordzie... Ale cóż...

A więc... Dostałam 2 szminki do testowania... Tym razem zjadę je trochę, bo przemyślałam sobie, że w sumie nie są takie świetne ;p NIE CIERPIĘ SZMINEK KTÓRE PACHNĄ, ALE GORSZE SĄ TE KTÓRE SMAKUJĄ ŹLE!

SZMINKA NR 1
Eveline, Colour Celebrities, Luksusowa szminka 3 w 1 (ok 13 zł)

Kilka dni temu czytając opinie na stronie wizaz.pl zobaczyłam zdanie z opisu producenta z którym się w pełni zgadzam, nie wiedziałam tego ale sama zauważyłam, że "Łączy ona właściwości szminki i błyszczyka a także serum nawilżająco - wygładzającego".
+Faktycznie super nawilża
+Nie pachnie
+Kosztuje max 13 zł 
+Ma piękny kolor i blask
+ Ekskluzywny wygląd opakowania
+Dosyć długo trzyma się na ustach jak się nic nie pije i nie je (nawet do kilku h)
- Okropnie smakuje 
- Wole matowe a te pobłyskują, ale w sumie to ma swój urok



SZMINKA NR 2 
AQUA PLATINUM (Ok 9 zł)

Co obiecuje producent? "Innowacyjna receptura pomadki Platinum pozwala uzyskać głębie koloru już po pierwszej aplikacji. Kremowa konsystencja podkreśla kształt ust pozostawiając je nawilżone przez wiele godzin. Lekka i ultra delikatna formuła pielęgnuje usta, wygładza je i sprawia, że stają się rozkosznie ponętne".
CZY SIĘ ZGADZAM?
Tak, w większości przypadków ma rację.  
Szminka ma:
+Nasycony kolor, który już po jednym ruchu szminki po ustach jest widoczny. 
+Świetna konsystencja, dokładnie taka o jakiej wspomina producent.
+Nawilżającą formułę
+Długo się trzyma na ustach (tak jak w przypadku poprzedniej kilka godzin)
+Jest bardzo tania, 8 zł to maximum.
+Przez kilka godzin usta są nawilżone dzięki niej.
+Lekko i ładnie pobłyskuje, spodobała mi się choć wole matowe ;)
-/+ Pachnie arbuzem
OGROMNY + nie ma smaku !


 Pod względem wyglądu i koloru wygrywa 1sza, ale denerwuje mnie jej smak, który MAM NADZIEJĘ, ŻE ZMIENIĄ. Została tym zdyskfalifikowana dla mnie!
Jednak 2ga wygrywa pojedynek, bo nie ma smaku, a zapach jest przyjemny ;)


ZWYCIĘŻA AQUA PLATINUM !!!


Zerknijcie tu :) TOP KOMENTATORKI MAJĄ WIEEELKIE SZANSE NA WYGRANĄ :)


PS. Co o nich myślicie ? Macie którąś z nich?

sobota, 19 października 2013

Październik z Eveline: Podkład Eveline Double Cover Art Scenic

Co tam, jak tam? ;p U mnie masakrycznie. Zbyt intensywny tryb życia dał już o sobie znać problemami ze zdrowiem, jak zwykle za dużo na siebie biorę, no ale jestem kotem, więc spadam zawsze na cztery łapy ;) Dzisiaj mam dla Was obiecaną recenzję podkładu otrzymanego do testów od firmy Eveline, za który oczywiście bardzo dziękuję :D A oto i on:


Podkładzik matująco-kryjącym Eveline Double Cover Art Scenic. Stwierdziłam, że wśród nas trzech najlepszą jego testerką będę ja, gdyż mam najwięcej do ukrycia ;p

Wybrałam sobie odcień 33 kość słoniowa, który okazał się być troszkę za ciemny jak dla mnie ;/ Ogólnie to zauważyłam, że kolor ten jest pośrednim między paletą rimmelowską i kolorami 103 i 200 (posiadam obydwa z serii lasting finish, dlatego to wiem), więc jeśli któraś kupowała podkłady Rimmela i 103 było za jasne a 200 za ciemne to polecam zakupić właśnie podkład Eveline w odcieniu kości słoniowej ;) Robiłam zdjęcia porównawcze tych trzech kolorków, niestety na komputerze okazało się, że w ogóle mi nie wyszły, więc nie będę pokazywać ;p

  

Rzut oka na opis produktu i inne informacje, zdjęcie można powiększyć i spokojnie da się przeczytać wszystko ;p Ja na składach się nie znam, więc nie będę go komentować.


Bardzo żałuję tego iż moja cera jest taka jasna, bo o tym podkładzie mam dość dobre zdanie. Po pierwsze jego konsystencja jest zbita, gęsta dzięki czemu nie będzie nam się wylewał z tubki, co przerobiłam już na kilku takich podkładach m.in właśnie na rimmelowskim Lasting Finish.

 

Nie miałam problemów z aplikacją, choć czasem musiałam trochę manewrować bo podkład zostawiał nieładne smugi, które szybko wysychały i trzeba było się ich jakoś pozbyć. Ładnie stapia się ze skórą, rzeczywiście wyglądało to bardzo naturalnie nawet jeśli jak w moim przypadku, jest trochę za ciemno. Po za tym uważam, że Eveline Double Cover całkiem nieźle poradził sobie z zakryciem niedoskonałości mojej twarzy. Wszelakie naczynka czy blizny po trądziku zakrywa dobrze, jedynie z "większymi" sprawami ma problem, ale z nimi w sumie nie radzi sobie na razie żaden podkład jaki testowałam. Prezentuję kawałek mojej niefotogenicznej twarzy po nałożeniu Eveline Double Cover. Na policzku widać lekkie prześwity, ale nie rzucają się one bardzo w oczy.

Podoba mi się również efekt matowienia jaki daje, niestety na krótko, bo jakieś kilkanaście minut, potem twarz zaczyna się troszkę świecić, ale nie jakoś bardzo, puder w sumie może być zbędny. Minus to to, że podkład nie należy do trwałych produktów: nałożony na twarz o godzinie 12, o 20 jest już prawie niewidoczny na twarzy. Na większe wyjścia się więc nie nadaje, ale na co dzień jak najbardziej.

Nie zapycha, co mnie bardzo cieszy, choć po nałożeniu na niezagojony trądzik, to miejsce mnie lekko szczypie, nie wiem czym to jest spowodowane, nigdy tak nie miałam. 
Z bajerów wymienię obecność filtru SPF 10 co jest bardzo dużym plusem.

Podsumowując: według mnie produkt jak najbardziej godny polecenia jeśli ktoś szuka lekkiego a jednocześnie dobrze kryjącego podkładu i nie wymaga od niego by trzymał się cały dzień. Ja mam zamiar kupić jego jaśniejszą wersję i jej poużywać, bo za takie pieniądze (około 20 zł) to naprawdę hit ;p


Ps. To, że otrzymałam produkt w ramach współpracy z firmą Eveline, nie wpłynęło w żaden sposób na moją ocenę. 

Używał ktoś? A może dopiero ma zamiar? ;)

Ps2. Zapraszam również na inną recenzję produktu Eveline napisaną przez Olę, a mianowicie balsamu :)

środa, 16 października 2013

Recenzowanie Eveline czas zacząć.. ;)

Hej ;) bardzo długo się nie odzywałam, jest to spowodowane zmianą trybu życia na jeszcze intensywniejszy, a co za tym idzie- doba jest dla mnie za krótka, żeby robić wszystko w 100% i dodatkowo pisać notki na bloga. Dlatego będą się one pojawiały zdecydowanie rzadziej, ale na pewno z pisania nie zrezygnuję ;).
Przejdźmy DO RZECZY.

Madzia ostatnio opowiadała, że dostałyśmy prezenty do testowanie od Eveline :). Jako, że nie dostałam nic do prowadzonego przeze mnie włosowego działu, przypadł mi do testowania "kremowy balsam do ciała SOS".
Niezbyt się z tego powodu ucieszyłam, bo należę do osób, które nie lubią używać balsamów, bo szkoda im czasu :P (no ale jak się dostało, to trzeba było spróbować :D). Moje przerażenie było tym większe, że dostałam AŻ 350 ml! O.O. 





Otrzymałam, obejrzałam, poczytałam i myślę "Hm.. Z etykiety wynika, że to nie będzie kolejny balsam z serii: >>mam parafinę w składzie i udaję, że nawilżam<<". No i pierwsze co mnie zaskoczyło, to właśnie ciekawy skład produktu, który pokazuję poniżej:


Aqua / Water, Glycine Soja Oil, Urea, Cocos Nucifera Oil, Glycerin, Propylene Glycol, Octyldodecanol, Dimethicone, Isopropyl Myristate, Butyrospermum Parkii butter, Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Acid, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Butylene Glycol, LAminaria Hyperborea Extract, Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, DMDM Hydantoin, Parfum, Disodium EDTA, Linalool, Limonene, Butylphenyl Methylpropional (Lilial)


No i co? Olejek i mocznik wysoko w składzie, to było TO COŚ, co od razu mnie zaintrygowało i zmusiło do jak najszybszego wypróbowania produktu. Z czystej ciekawości i niedostatecznej wiedzy czytania składów wkleiłam sobie jeszcze całość do analizy TUTAJ. Balsam ma naprawdę MNÓSTWO konserwantów. To niezbyt mi się podoba, ale może przejdźmy dalej.
Opakowanie jest duże (jak już wspominałam wcześniej, 350 ml), z wygodną do aplikacji produktu- pompką. Ciekawy i nie spotykany dotąd przeze mnie jest kształt butelki. Z przodu jest owalny, z tyłu zaś płaski, bez zaokrąglenia. To sprawia, że opakowanie leży nam stabilne w dłoni i tak łatwo się z niej nie wyślizguje.
Balsam ma gęstą, kremową konsystencję o białej barwie. Dla mnie ŚMIERDZI niesamowicie o.O przypomina mi to znienawidzony w dzieciństwie lek- Mucosolvan, który zawsze musiałam brać, kiedy dopadała mnie choroba. Kiedy powąchałam balsam pierwszy raz  moje skojarzenie od razu padło właśnie na ten lek xD. Balsam ma mocny, lekko drażniący, chemiczny zapach.
Nie zostawia tłustego filmu na skórze na długo. Bardzo szybko się wchłania. I to na wielki plus, bo nie cierpię uczucia, kiedy ubranie lepi mi się do skóry przez obecność balsamu na mojej skórze (już pomijając fakt, że jak nakładam olejki to jakoś mi to nie przeszkadza o.O może to psychika mi tak działa? xD). Kiedy posmaruję skórę wieczorem, rano jest w ładnym stanie (wizualnym). Nie jest może jakoś ekstra maksymalnie nawilżona, ale rzeczywiście nawilżona JEST. Na czas jesienno-zimowy będzie w sam raz. Na pewno nie odstawię na półkę, tylko będę używać regularnie, bo to ciekawy produkt. Cieszę się też, że jednak jest tam tych 350 ml, bo mimo, że treściwy, to balsam "JAKOŚ" szybko się zużywa.. :P.
Potestuję dłużej i zobaczymy jak dalej skóra będzie z nim współpracować ;).
Widziałam jeszcze z tej serii recenzję innego balsamu "Intensywna regeneracja" i rozkminiam opcję wypróbowania też tego drugiego ;).
Produkt jest niebanalny, powtórzę się- do końca zużyję na pewno ;))
Używałyście może? Słyszałyście o nich? Jakieś opinie?
Pozdrawiam!

poniedziałek, 14 października 2013

Marzenia o LOVELY GARDEN

Od dawna marzyło się małej dziewczynce flakonik zielonych perfum, lecz nie miała tyle pieniędzy by go kupić.
Marzyła i marzyła, aż pewnego dnia dostała wiadomość, że są taniej specjalnie dla niej, czyli nie wiele dzieli ją od kupna. Postawiła wszystko na jedną kartę, dążąc do spełnienia marzeń zrobiła wszystko. 
Kupiła i jeeeest!
Mam dziś swój ukochany zapach, który okazał się nieco inny niż w katalogu. Jednak nie przeszkadza mi to, bo okazało się że marzenia się spełniają, a do szczęścia jednak potrzeba nie wiele ;p

Zainspirowałam się flakonikiem i zapachem i stworzyłam stylizację, którą z przyjemnością dziś Wam przedstawię :D

Foto, make-up, stylizacja, fryzura i modeling ja :D


 Moja własna reklama perfum xD


 Zdjęcia makijażu :


Perfumy niestety dość krótko trzymają, ale co tam ;p  
Czasem możemy rozczarować się spełniając marzenia, jednak warto dążyć do ich spełnienia!


Co myślicie ?

ps. A w następnym poście poznacie recenzję szminek EVELINE ! :D

czwartek, 10 października 2013

Malinowa obsesja.


Czy tego chcę czy nie, cierpię na malinową obsesję. Uwielbiam jeść maliny, kolor malinowy, nawet mam znajomą o nicku MalinowaKsiężniczka... Ten kolor naprawdę wręcz mnie osacza. 

A teraz wyobraźcie sobie, że idziecie na lakierowe zakupy, przeglądacie buteleczki i nagle was olśniewa, że musicie mieć właśnie t e n  lakier. Potem wracacie do domu i okazuje się, że przecież macie już taki kolor, ba, nawet takie trzy. Nie różnią się one od siebie prawie niczym, lekko odcieniem może, ale wy i tak przy następnej wizycie w sklepie macie chrapkę na jeszcze jeden taki kolor tyle, że zupełnie innej firmy. I za każdym razem przy kasie myślicie sobie "o, cudny kolor! tego jeszcze nie mam!" . O jakim kolorze tak myślicie? Bo ja ZAWSZE o malinowym.

 

Tym razem niechcący zakupiłam malinowy Golden Rose z serii Rich Color numerek 07. Pokazywałam go już Wam w tym poście, a inny GR z Rich Color recenzowałam tutaj, dlatego o tym nie będę się już tak bardzo rozpisywać, bo zachowuje się tak jak jego sąsiad z kolekcji. Czyli jak? Ano świetnie. Naprawdę dobre krycie, przyzwoita trwałość (u mnie 4 dni)  i czas schnięcia (ze 20 minut). Czego chcieć więcej? Chyba tylko lakierów z tej serii. Ja mam zamiar jeszcze się obkupić w kolejne egzemplarze. Oby nie malinowe, hehe ;p





To tyle na dzisiaj ;p W następnej mojej notce spodziewajcie się recenzji podkładu Eveline :D

wtorek, 8 października 2013

Nie postarzaj się tej jesieni !

Hej!
Dziś chcę przekonać Was, że często strach przed kolorowymi kosmetykami działa na Waszą niekorzyść!
Coś co zauważyłam na ulicach, to to że gdy zaczyna się jesień my Polskie PIĘKNE kobiety sięgamy po szare i brązowe cienie i ciemne szminki...
Błąd!
To, że tak jest na dworze to nie znaczy, że mamy się wtapiać w tło i być nudne i szare!
Jesień to także czas czerwieni, ostrej zieleni i pomarańczy na liściach i jeśli tak bardzo chcemy inspirować się jesienią to wybierzmy te kolory!
Albo jeszcze lepiej skorzystajmy z kolorów wiosny i lata, ale przede wszystkim kolorów które nas ożywią!!!
Jeśli masz zielone oczy to korzystaj często z fioletów, twoje oczy zyskają zielonej mocy!
Jeśli masz ciemne oczy na przykład brązowe używaj mocnych kolorowych cieni. Jeśli praca ci na to nie pozwala użyj go tylko na dole, lub skorzystaj z kolorowej kredki lub linera !

Nie dajcie się postarzyć!
Bo właśnie brąz to z Wami/Nami robi!
Szarości i brązy o tej porze roku to niemalże nasz wróg !

Pokaże Wam teraz swoje zdjęcie w makijażu do którego użyłam brązów:


Tu widzicie same, że wyglądam na dość zmęczoną i mimo, że uwielbiam ten makijaż na ulicy w nim niknę...
PS.(Nie wiem co dzieje się z kolorami czy to tylko u mnie ale mam fajny kolor oczu)

A teraz pokażę co użyłam do makijażu (nie licząc czarnej kredki):

A teraz pokażę Wam jak przerobiłam ten makijaż, by wyglądać weselej, żywiej i zdrowiej:

Dodałam tylko:



A co Wy wybieracie? Postarzanie się, czy spróbujecie jednak kolorów?

sobota, 5 października 2013

To będzie kolejny post o marmurkowych lakierach....


 Makowe (lub marmurkowe, jak kto woli) lakiery jak miały być tak są. Wprawdzie od czasu ich kupna do czasu ich premiery na blogu jak zwykle minął przeszło miesiąc, ale co się odwlecze to nie uciecze ;p

Jako, że na blogach do znudzenia można było oglądać swatche tych lakierów, ja ograniczę się do pokazania różnych wariantów moich pseudo zdobień z nimi w roli głównej. Jestem ciekawa czy firma Lemax wypuszczając te makowe lakiery, spodziewała się tak ogromnego zainteresowania nimi. Jeśli tak to brawo dla speców od marketingu, czekam na kolejne fajne kąski ;p

A teraz przejdźmy do oglądania. Na początek

 

Użyto:
- biało-szary marmurkowy Lemax
- Wibo Express Growth, numerek się starł ale to bardzo ciemny granat
- Miss Sporty Clubbing Colors nr 320
- niebieściak Safari, recenzja tutaj




Żadnej Ameryki tutaj nie odkryłam. Po prostu sondą do zdobień zrobiłam na środku każdego paznokcia trzy różnokolorowe kropeczki. Zainspirowały mnie podobne zdobienia z użyciem ćwieków, a że ja ich nie posiadam postanowiłam poradzić sobie inaczej ;p

 

Tutaj użyłam beżowego marmurka oraz czarnego lakieru do stempelków firmy Konad. Stemple jak zwykle wyszły mi okropnie, więc zdjęć nie będzie za dużo bo nie ma co taką masakrą się chwalić. 



I na koniec



Oprócz zielonego maczka oczywiście mój czarny glutek z Miss Sporty, niedługo się rozstaniemy bo mało go już zostało. Przepraszam za czarny bohomaz na małym paznokciu, ale niechcący się ubrudził lakierem i nie mogłam tego zdrapać ;/

Nic nie wymalowałam z dwóch różowych marmurków, bo szczerze mówiąc, już miałam po dziurki w nosie tych lakierów. Niech sobie leżą w szufladzie, za pół roku może znowu będę miała na nie fazę to je wyciągnę.


Ogłoszenia parafialne
Notki włosowe Oli będą pojawiały się rzadziej ze względu na studia itd. Zamiast tego będzie więcej paznokciowomejkapowych bo ja mam w roboczych ciągle 10 nieopublikowanych notek, a ich liczba ciągle się zwiększa ;p

czwartek, 3 października 2013

Nataliowe włosy i.... NIESPODZIANKA

Hej dziewczyny i chłopaki !
Dziś pokaże Wam coś co zmieniło moje życie !
Jak wiecie moje włosy są w okropnej kondycji. Ścięłam i ufarbowałam je 5 września i od tej pory postanowiłam zadbać o nie i moooże zacznę naprawdę zapuszczać, jeśli będą ładnie rosły i wyglądały dobrze ;)
Ola dodała post o makijażu więc ja dodam o włosach. Bo kiedyś o nich pisałam a już nie wiecie co się z nimi dzieje.

Postanowiłam zakupić sobie szampon SLS and Parabens free czyli BIOVAX !
Kupiłam wczesniej szampon do blond włosów ale po przefarbowaniu się jest nieużyteczny więc kupiłam świetny szampon polecany przez najlepsze fryzjerki. Oto on:

+ odżywka ze zdjęcia co 2 mycia, a kolejne co 2 (czyli na zmianę) odżywka DOVE (ze zdjęcia poniżej)

Poza tym czasem myje innym szamponem. Około 2 mycia po olejowaniu (robię to raz w miesiącu). Wówczas myję szamponem BIOSILK i nie nakładam już odżywki chyba, że tej BIOVAX:


Moje włosy zaczynają być odżywione, jednak niestety używałam kilka razy prostownicy za co powinnam się ubiczować, bo zaczynają się przez to rozdwajać :(
Ale już nie będę ! Obiecuję ! hehe

A teraz niespodzianka !
Zostałyśmy wybrane do testowania produktów EVELINE !
Już niedługo poznacie recenzję:

Magdy:


Moją:


A także Oli:


Której nie możecie się najbardziej doczekać? Macie coś stąd i polecacie ?